Fons vitae



Co się tyczy prawdy, to nie było nikogo i nie będzie, kto by ją znał o bogach i o tych wszystkich rzeczach, o których mówię.

Byt wieczny, nieskończony, konieczny i doskonały, jest tym, co stoi u podstaw, co jest przed wszystkimi rzeczami, jest to jedna tylko, jedyna substancja – Bóg. Ponieważ jest ona nieskończona, nie może istnieć nic poza nią. Bóg jest zatem pierwszą przyczyną wszystkich rzeczy i także przyczyną samego siebie, daje się poznać sam poprzez siebie.

Czy moje wizje i doświadczenia, wszystko to, miało początek w Bogu? Gdy (w swoim przekonaniu) docierałem głęboko w pustkę chaosu, gdy widziałem rzeczy, których nie było? Kiedy odczuwałem ogarniające i przenikające mnie zimno i gdy słyszałem dźwięki piszczałek znikąd nie mających swojego początku?

Czy tu gdzie miałem wrażenie być, to był początek, według informacji tych, którzy byli tu przede mną? Czy to było tylko coś, co stanowi część, jedną z nieskończoności, która jest podobna do innych?
A to w takim razie jest ich nieskończenie wiele, jak nieskończony jest Bóg. Ale czy to na pewno jest czy było Jego częścią?

To co skończone – czyli świat ziemski, jest niezmiernie odległe od Nieskończonego – Boga. Wszelaka różnorodność tego, co poznajemy, zależy od Boga, przeto poznanie Boga jest podstawą wszelkiej wiedzy. Bóg jest jednością, od której wychodząc możemy poznać różnorodność, wielość. Wychodząc od nieskończoności Boga, można przyjąć, że i świat, będący Jego, Boga, odbiciem musi być nieskończony i musi obejmować niezliczone systemy słoneczne. Uniwersum jest Jednią. Świat nie przemija, gdyż nie ma niczego innego, w co mógłby się przemienić – jest sam wszystkim.

Czyli to co widziałem jest Nim, w Nim się zawiera. Ale czy ja dobrze widziałem? Jeżeli cos jest nieskończone, to czy nie jest wszystkim naraz? Jest wszystkim, ale różne rzeczy są w różnych miejscach.

Nieskończoność Boga możemy przybliżyć naszemu wyobrażeniu za pomocą symboli geometrycznych. W tym celu należy rozważyć matematyczne pojęcie granicy. Jeżeli w wielokącie foremnym będziemy w nieskończoność powiększać liczbę boków i tak nigdy nie otrzymamy okręgu. Dokładnie tak samo jest z Nieskończonym, z Bogiem: to, co skończone, nawet krańcowo zbliżając się do nieskończoności, nigdy jej nie osiągnie, ponieważ nieskończoność zawsze jest różna. Jeśli w nieskończoność przedłużać najdłuższy bok trójkąta – to w końcu przestanie on być trójkątem, gdyż dwa pozostałe boki opadną na podstawę. Inaczej mówiąc: trójkąt da się „wywieść”, „rozwinąć” z linii prostej i nie tylko trójkąt, ale także okrąg, a nawet kulę.

Czy to wszystko co wyżej zostało przedstawione da się poznać? Czy jest możliwość poznania Boga, czyli całej wiedzy? Jeżeli wiedza jest nieskończona to poznanie nieskończoności, wymaga nieskończonego czasu, czyli wszystko jedno czy się ją poznaje czy nie. Zawsze jesteśmy w tym samym miejscu, pośrodku nieskończoności, nieważne, w którą stronę się udamy.

Nasz cały świat jest nieskończony, bo gdzie byśmy nie sięgnęli wzrokiem, to wszędzie daleko. Wzrokiem daleko, a czy da się tą nieskończoność ogarnąć myślami?

Dla każdego człowieka, Bóg jest tym, ponad co nie można pomyśleć nic większego. Gdyby Bóg istniał tylko w umyśle, wtedy dałoby się pomyśleć coś większego – mianowicie ten sam Bóg istniejący realnie. Stąd wynika niezbicie, że Bóg, jako nie istniejący, nie mógłby być pomyślany. Zatem musi istnieć nie tylko w umyśle, musi istnieć rzeczywiście i być czymś większym, niż to, co da się pomyśleć.

Patrzenie, myślenie, sny, narkotyczne wizje, to tylko podróż, przemieszczanie się, nie ruszając się z miejsca.

W takim razie życie, nie jest taki, na jakie wygląda. Jest dużo teorii o tym jaki jest świat. Da się je wszystkie poznać, gdyż wszystkie one rozpoczynają się na naszej planecie. Nasz planeta... jedna z nieskończonej liczby podobnych, bo przecież Wszechświat jest nieskończony. Nieskończenie wiele istot rozumnych „gdzieś indziej”, a jeżeli tak, to przy tej nieskończoności, nie powinno to w ogóle dziwić.

Nie wiem czy powinienem pisać o tym wszystkim. Może lepiej by ludzie byli nieświadomi tego co się dzieje. Nieświadomość ludzi określa ich byt. Jeżeli ludzie żyją sobie spokojnie, nie powinienem o niczym mówić. Chociaż życie spokojne przez nas postrzegane jest czymś innym. Czym innym? Innym niż wygląda z innej perspektywy. Z naszego punktu widzenia jest tak, jak to sobie wymyśliliśmy ze znanych nam faktów. Możemy świat poznawać, prawdy dociekamy metodami przyrodniczymi. Prawdziwe jest to, co sprawdza się w swoich skutkach przyrodniczych.

Najdoskonalszym przejawem i wytworem ludzi jest sztuka. Sztuka jest jedynym i wiecznym objawieniem absolutu, boskości. W niej spotyka się natura i duch, to, co realne i to, co idealne, świadome i nieświadome, skończone i nieskończone, dobre i złe. Ponieważ wszystko pochodzi od Boga, to i zło musi mieć w nim swój początek. I tak też jest na pewno, gdyż wszystko wymaga swojego zaprzeczenia – przeciwieństwa, aby mogło się ujawnić. Bez zła zatem nie mogłaby się objawić dobroć Boga. Tak jak światło potrzebuje ciemności, by jaśnieć. Wszystkie te przeciwieństwa, podobnie jak biegunowość natury, mają wspólne źródło w Bogu i także wspólny cel: osiągnąć jedność.

Rzeczy i myślenie ludzkie wypływają z tego samego źródła. To dlatego ich formy zgadzają się i dzięki temu możliwe jest ich poznanie. Tym źródłem jest Bóg. Łączy się w Nim istota i istnienie.

Tworzymy na podstawie tego, co jest nam znane. Spokojne życie to właśnie wymysł tego procesu. Kształtujemy coś w obrębie tego co znamy, bo jakżeby inaczej. Jak do tego miałby być wprowadzone elementy, które są nieznane?

Życie jest faktem podstawowym, jest tym co znamy od wewnątrz, to jest to, poza co, nie możemy się cofnąć.

Czy człowiek może żyć w taki rozdarciu, czy powinien odebrać sobie życie? Czy trzeba żyć mimo poczucia niedoskonałości istnienia, cierpieć w świecie pozbawionym sensu? Czy śmierć będzie dobrodziejstwem, jeśli tylko zdoła zatrzeć te wspomnienia?.

A gdyby kiedyś, ktoś przypadkiem o tym powie rzecz prawdziwą – to sam nie będzie tego wiedział, gdyż wszystko to jest mniemanie. Prawda ostateczna istnieje, ale człowiekowi niepodobna jej odkryć, a nawet gdyby tak się stało, to i tak jej nie rozpozna, gdyż wszystko zacierają pozory.

A jeżeli śmierć i życie to zawierająca się w sobie jedność? Nie ma śmierci, nie ma życia. Życie jest Śmiercią, Śmierć jest Życiem.

Między prawdą a pozorem istnieje prawdopodobieństwo i nim to właśnie należy się kierować.




Z pomocą ksiązki tekst napisany:
Matthias Vogt, Historia Filozofii dla wszystkich, KDC, Warszawa 2004



Komentarze

Popularne posty