Kaziah Mason i Jenkin
Stara Keziah
Mason w niewiadomy po dziś dzień sposób umknęła z Salem, unikając stryczka.
Było to w
1692 roku - kat popadł w obłęd, bełkocząc o niewielkim, futrzastym stworzeniu z
białymi kłami, które wybiegło z celi Keziah.
Nikt był w
stanie wyjaśnić znaczenia kątów oraz łuków nakreślonych na szarym, kamiennym
murze jakimś lepkim czerwonym płynem.
W kronikach
hrabstwa Essex sporo było wzmianek o procesie Keziah Mason.
Opowiedziała
sędziemu Hathorne’owi o liniach i krzywych, które można nakreślić, wyznaczając
kierunki wiodące poprzez ściany przestrzeni do zupełnie innych miejsc, poza
nimi. Sugerowała przy tym, że wzmiankowane linie i krzywe były często używane
podczas pewnych spotkań o północy w ciemnej dolinie białych kamieni za Meadow
Hill i na bezludnej wysepce na rzece. Wspomniała także o Czarnym Człowieku, o
swej przysiędze i o nowym, sekretnym nahabejskim imieniu. A potem nakreśliła te
linie na ścianie swojej celi i zniknęła.
Keziah po
dziś dzień pojawiała się w starym domu i wąskich
uliczkach opodal niego. Wspomina się o nieregularnych śladach ludzkich
zębów pozostawianych na ciałach niektórych śpiących, zarówno w tym, jak i w
sąsiednich domach, o dziecięcych krzykach rozlegających się podczas Wiosennego
Przesilenia i wigilii Wszystkich Świętych, o fetorze wyczuwalnym często na
poddaszu starego domu po tych dwóch przerażających okresach w roku, a także o
małym kudłatym stworzeniu o ostrych zębach nawiedzającym obracającą się w ruinę
budowlę i z zawziętością nękającym ludzi w najciemniejszą noc, tuż przed
świtem.
Stara
Keziah musiała mieć swoje powody, by żyć w pokoju o tak dziwacznie
wzniesionych ścianach, czyż bowiem sama nie wyznała, że to właśnie dzięki
pewnym układom kątowym zdołała wydostać się poza granice przestrzeni znanego
nam świata?
Stara Keziah
miała kosmatą istota, służąca jej jako chowaniec.
Stworzenie,
jest nie większe niż spory szczur, a miejscowi nazwali go „Brązowym Jenkinem”.
Świadkowie
twierdzili, że stworzenie miało długą sierść i wygląd szczura, lecz jego
brodate oblicze z ostrymi jak igły zębami, choć złowrogie, przypominało
ludzkie, łapy zaś wyglądały jak ludzkie ręce. Istota była posłańcem pomiędzy
starą Keziah a diabłem, karmiła się krwią wiedźmy, wysysając ją niby wampir.
Jej głos przypominał odrażający chichot, a umiała mówić wieloma językami.
Jak głoszą
plotki, kości łapek tego dziwnego okazu są bardziej charakterystyczne dla
pewnego gatunku małej małpki niż dla szczura, podczas gdy drobna czaszka z duży
mi, żółtawymi kłami, nawiasem mówiąc, największa u tego okazu anomalia, stanowi
po dziś dzień nieodgadnioną zagadkę. Oglądana bowiem pod pewnymi kątami,
przypomina miniaturowy, potwornie zniekształcony ludzki czerep, stanowiąc jakby
jego bliźniaczą parodię.
Lovecraft –
„Sny w domu wiedźmy”
Komentarze
Prześlij komentarz